Ciasta czekoladowe

Syrop z młodych pędów sosny

Maj to idealny termin by zrobić syrop z młodych pędów sosny … syrop jest dobry na kaszel i przeziębienie … ma właściwości wykrztuśne, odkażające i bakteriobójcze … zawiera sporo witaminy C i  działa pobudzająco na trawienie … zatem warto go zrobić, zwłaszcza, że w przygotowaniu jest banalnie prosty.

Składniki:

młode pędy sosny, o długości  od 7-15 cm

młode zielone szyszki

cukier

Wykonanie:

Nie podaję ilości pędów ani cukru, tyle ile uda się Wam zebrać, z takiej ilości można przygotować syrop. Pamiętajmy nie zrywać wszystkich pędów sosny, aby jej nie uszkodzić, zbieramy pędy boczne.

Zebrane pędy sosny opłukujemy z zanieczyszczeń., lub jeśli są czyste tylko przebieramy za zanieczyszczeń.  Pędy kroimy na mniejsze części, możemy je lekko rozgnieść w moździerzu. Pędy warstwami przekładamy do słoika i zasypujemy cukrem w proporcji 1:1 , czyli tyle ile mamy gramów/kilogramów pędów tyle dajmy cukru.

Słoik zakręcamy i odstawiamy w nasłonecznione miejsce na 3 tygodnie. Codziennie wstrząsamy słoikiem, aby syrop oblewał wszystkie pędy, jeśli tak nie jest odsypujemy cukru. Po trzech tygodniach syrop zlewamy do ciemniej buteleczki, a z pozostałe pędy możemy zalać spirytusem:)

Na zdrowie!

Dlaczego kwas gamma linolenowy GLA jest tak ważny dla kondycji naszej skóry?

Wiele miejsca poświecono w ostatnim czasie na omówienie prozdrowotnych właściwości nienasyconych kwasów tłuszczowych. Szczególnie często wspomina się o kwasie linolowym (LA) i alfa-liponowym (ALA), które zadomowiły się już na dobre w kosmetologii. Zdecydowanie niedoceniany jest natomiast kwas gamma linolenowy (GLA), o którym chcielibyśmy dziś powiedzieć kilka słów i wyjaśnić dlaczego jest tak niezbędny dla dobrej formy naszej skóry.

Czym są nienasycone kwasy tłuszczowe?

Kwasy nienasycone są od lat dostępne do suplementacji, jako składniki o olbrzymim zastosowaniu w leczeniu wielu schorzeń oraz w ogólnej poprawie kondycji fizycznej.

Większość z nich można znaleźć w naturalnych produktach, które gwarantują lepszą wchłanialność niż suplementacja w tabletkach. Najczęściej wymieniany kwas LA znajduje się na przykład w powszechnie dostępnym i stosowanym od lat oleju z wiesiołka. Natomiast kwas ALA jest obecny w mięsie, szpinaku i drożdżach piwnych.

A jak jest z kwasem GLA, o którym większość z nas nawet wcześniej nie słyszała? Kwas gamma linolenowy należy do kwasów tłuszczowych omega-6 i stanowi niezbędny element występujący w każdej żywej komórce.

W produktach naturalnych znajdziemy go w aloesie, a także w porzeczkach i wspomnianym wcześniej wiesiołku.

Do czego może doprowadzić niedobór kwasu GLA?

Przede wszystkim, brak odpowiedniej ilości kwasu w organizmie odbija się na początek na wyglądzie skóry. Staje się ona przesuszona i mało elastyczna, co z kolei prowadzi do powstawania bolesnych ranek i zmarszczek. Niedobór kwasu GLA zaburza naturalna barierę ochronną skóry (płaszcz lipidowy), narażając ją na szereg szkodliwych czynników zewnętrznych.

Zbyt mała ilość kwasu pojawia się w niektórych chorobach przewlekłych, jak choćby atopowe zapalenie skóry czy cukrzyca. Utrudnione wchłanianie kwasu może też wynikać z nadmiernego spożywania kawy i alkoholu. Ogranicza je także zaawansowany wiek, poziom insuliny oraz niedoczynność tarczycy.

Dlaczego warto dostarczać kwas GLA do organizmu?

Choć badacze nie są do końca zgodni i temat na pewno wymaga dalszych badań i testów, wykazano jednak zależność między przyjmowaniem kwasu gamma-linolenowego a załagodzeniem objawów pewnych chorób.

Jak podają niektóre źródła medyczne regularna suplementacja GLA prowadzi do obniżenia poziomu leukotrienów, które odpowiadają za występowanie objawów astmy. Dzięki temu, przebieg choroby jest zdecydowanie łagodniejszy.

Kolejną z chorób, z której leczeniem łączy się przyjmowanie kwasu GLA jest atopowe zapalenie skóry. Stwierdzono, że właściwości przeciwzapalne tej substancji potrafią łagodzić stany zapalne skóry. Szczególnie korzystny jest w tym przypadku aloes, który nie dość, że posiada w swoim składzie GLA, to występują w nim też inne substancje o działaniu mocno przeciwzapalnym i kojącym. Równie dobrze można postawić na olej z wiesiołka zawierający w swoim składzie GLA. Produkt ten znajdziemy chociażby w SklepAgnex.pl.

GLA potrafi być przydatny przy leczeniu zespołu suchego oka lub gdy wzrok jest przemęczony od zbyt intensywnej pracy przy ekranie komputera lub telewizora.

Kwasy omega-6 wraz z kwasami omega-3 są stosowane powszechnie u chorych cierpiących na nadciśnienie tętnicze i choroby serca. Pomagają obniżyć poziom cholesterolu i wyregulować ciśnienie, stabilizując kondycję chorego.

W niektórych badaniach, przeprowadzonych na grupach testowych, zauważono również, że stałe przyjmowanie GLA potrafi doprowadzić do nieznacznej, ale ciągłej utraty wagi. Substancja ta, wprowadzona do właściwie opracowanej diety, potrafi zatem pomóc w leczeniu nadwagi i otyłości.

Aloes – źródło nie tylko GLA

Jak już wspomniano kwas gamma-linolenowy, znajdujący się w aloesie, jest jedną z licznych substancji aktywnych. Dzięki temu miąższ z liści tej rośliny staje się jednym z ważniejszych produktów spożywczych, które warto wprowadzać na stałe do codziennego jadłospisu.

Można go przyjmować w formie soków lub dodawać czysty żel do koktajli i napojów. Dzięki temu, dostarczamy do organizmu nie tylko GLA, ale także niemal wszystkie witaminy, aminokwasy, znaczącą ilość składników mineralnych i sacharydów.

Czysty sok z aloesu można także spożywać samodzielnie. Lekarze i dietetycy twierdzą, że powinno się przyjmować do 50 ml soku dziennie, najlepiej około godziny przed posiłkiem. Wówczas otrzymamy najlepsze efekty lecznicze i pielęgnacyjne.

Zabezpieczone: AS

Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.

Torcik czekoladowy z kremem z ricotty

Przepis na pyszny tort czekoladowy z kremem na bazie ricotty … z dodatkiem wiśnie i słodkiej figi.

Składniki na biszkopt czekoladowe (tortownica o średnicy 18 cm)

4 jajek kasy L w temperaturze pokojowej

1/3 szklanki mąki pszennej

1/3 szklanki mąki ziemniaczanej

2 kopiaste łyżki kakao (15 g)

1/3 szklanki oleju rzepakowego

¾ szklanki drobnego cukru do wypieków (130 g)

1 łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta soli

Składniki na krem:

3 opakowani serka ricotta 450 g

200 g gorzkiej czekolady

150 ml śmietany 18 %

3-4 łyżki cukru pudru

Dodatkowo:

wiśnie (dałam ze słoika)

figi do ozdoby tortu, opcjonalnie

5-6 łyżek soku z wiśni wymieszany z brandy do skropienia blatów

Wykonanie biszkopt:

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, wypuszczając papier do pieczenia poza obręcz tortownicy. Boki tortownicy smarujemy masłem. Z papieru do pieczenia wycinamy dwa paski szerokości nieco większej niż wysokość tortownicy. Papierem wykładamy boki tortownicy przyklejając je na masło do boków formy. Odstawiamy.

W mniejszej misce mieszamy mąki, kakao i proszek do pieczenia. Odstawiamy.

Białka oddzielamy od żółtek. Białka przekładamy do większej miski, dodajemy szczyptę soli i miksujemy do czasu uzyskanie sztywnej piany. Dodajemy w trzech partiach cukier, miksujemy. Następnie dodajemy po jednym żółtku miksując do połączenia składników. Pomału wlewamy olej cały czas miksując. Do ubitej masy w dwóch partiach wsypujemy suche składniki i mieszamy delikatnie szpatułką a następnie chwilę mikserem na najniższych obrotach. Puszyste ciasto przekładamy do tortownicy i pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 165 st. C z termoobiegiem. Przed wyciągnięciem biszkopt sprawdzamy patyczkiem, jeśli patyczek jest suchy, a ciasto przy krawędzi jest leciutko pomarszczone biszkopt jest gotowy. Wyjmujemy go z piekarnika zrzucając energicznie z ok. 15 cm na blat. Biszkopt zostawiamy na ok. 5 minut w formie, a następnie zdejmujemy obręcz tortownicy i ściągamy papier. Upieczone ciasto odstawiamy do całkowitego wystygnięcia.

Wystudzony biszkopt kroimy na dwa równe blaty.

Przygotowanie kremu:

Śmietanę przelewamy do rondla, zagotowujemy, zestawiamy z palnika i wrzucamy połamaną czekoladę. Odstawiamy na 5 minut.

Do wysokiego naczynia przekładamy serek ricotta, dodajemy cukier puder i miksujemy. Czekoladę ze śmietaną mieszamy i stopniowo przelewamy do naczynia z serkiem, cały czas miksujemy do uzyskania gładkiej masy. Krem przekładamy do rękawa cukierniczego.

Pierwszy blat ciasta układamy na patrze skrapiamy sokiem z wiśni wymieszanym z brandy , wyciskamy  za pomocą rękawa rozety z kremu, układamy wiśnie i przykrywamy drugim krążkiem ciasta i powtarzamy czynność. Na wierzch układamy pokrojone figi lub wiśnie.

Smacznego!

Puszysty tort czekoladowy z pralinami dyniowymi

Puszysty biszkopt czekoladowy  plus  puszysty krem czekoladowy  równa się pyszne, puszyste ciasto czekoladowe 🙂 do tego ciekawe w smaku praliny dyniowe i jesienne zawieruchy  niestraszne 😉

Składniki na biszkopt czekoladowe (tortownica średnicy 24cm lub dwie o średnicy 18 cm)

5 jajek kasy L w temperaturze pokojowej

½ szklanki mąki pszennej (80 g)

½ szklanki mąki ziemniaczanej (80 g)

2 kopiaste łyżki kakao (20 g)

1/3 szklanki oleju rzepakowego

¾ szklanki drobnego cukru do wypieków (130 g)

1 łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta soli

Składniki na krem czekoladowy:

500 ml śmietany 30%

200 g serka mascarpone

150 g gorzkiej czekolady Goplana

150 ml śmietany 30%

2 łyżeczki żelatyny

50 ml gorącej wody

3 łyżki cukru pudru

Składniki na praliny dyniowe:

2 wafelki Mega Grześki kakaowe Goplana

100 g suszonych daktyli

1 szklanka pieczonej dyni

kakao do obtaczania pralin

Składniki na polewę czekoladowa:

50 g czekolady gorzkiej Goplana

50 ml śmietany 30%

Wykonanie biszkopt:

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, wypuszczając papier do pieczenia poza obręcz tortownicy. Boki tortownicy smarujemy masłem. Z papieru do pieczenia wycinamy dwa paski szerokości nieco większej niż wysokość tortownicy. Papierem wykładamy boki tortownicy przyklejając je na masło do boków formy. Odstawiamy.

W mniejszej misce mieszamy mąki, kakao i proszek do pieczenia. Odstawiamy.

Białka oddzielamy od żółtek. Białka przekładamy do większej miski, dodajemy szczyptę soli i miksujemy do czasu uzyskanie sztywnej piany. Dodajemy w trzech partiach cukier, miksujemy. Następnie dodajemy po jednym żółtku miksując do połączenia składników. Pomału wlewamy olej cały czas miksując. Do ubitej masy w dwóch partiach wsypujemy suche składniki i mieszamy delikatnie szpatułką a następnie chwilę mikserem na najniższych obrotach. Puszyste ciasto przekładamy do tortownicy i pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 165 st. C z termoobiegiem. Przed wyciągnięciem biszkopt sprawdzamy patyczkiem, jeśli patyczek jest suchy, a ciasto przy krawędzi jest leciutko pomarszczone biszkopt jest gotowy. Wyjmujemy go z piekarnika zrzucając energicznie z ok. 15 cm na blat. Biszkopt zostawiamy na ok. 5 minut w formie, a następnie zdejmujemy obręcz tortownicy i ściągamy papier. Upieczone ciasto odstawiamy do całkowitego wystygnięcia.

Wystudzony biszkopt kroimy na trzy równe blaty.

Wykonanie praliny dyniowe:

Dynię hokkaido kroimy na kawałki, pozbawiamy nasion i pieczemy w 180 st. do miękkości. Upieczone kawałki dyni obieramy ze skórki (upieczony miąższ dyni hokkaido jest dość suchy, nie puszcza soku, o to chodzi w przypadku robienia pralin). Dynię, daktyle oraz wafelki przekładamy do blender i miksujemy. Z masy formujemy równe kuleczki, krótko przed układaniem na torcie obtaczamy je w kakao.

Przygotowanie krem czekoladowy:

Do rondelka wlewamy 150 ml śmietany 30 %  mocno podgrzewamy, zdejmujemy z palnika i  wrzucamy 150 g połamanej czekolady. Odstawiamy. Po chwili dokładnie mieszamy.

Żelatynę zalewamy gorącą (nie wrzącą!) wodą. Odstawiamy. Po chwili dokładnie mieszamy.

Dobrze schłodzona śmietanę (500 ml) wlewamy do dużej miski, oddajemy mascarpone i cukier puder, miksujemy do uzyskanie puszystej masy. Następnie miksując wlewamy śmietanę z czekoladą oraz rozpuszczoną żelatynę.

Pierwszy blat ciasta układamy w formie do pieczenie wyłożonej papierem do pieczenia (polecam użyć wysokiej formy lub dobrze zabezpieczyć papier). Na blat wylewy 1 /4 cześć kremu, przykrywamy blatem, czynność powtarzamy do złożenia całego tortu. Na wierzch także wylewamy krem. Tort odstawiamy na kilka godzin do lodówki, najlepiej na całą noc.

Wierzch tortu posypujemy potarta czekoladą, boki oblewamy roztopioną czekoladą w podgrzanej śmietanie, na górze układamy praliny dyniowe obtaczane w kakao.

Smacznego!

Pizza z grilla

Sezon grillowy już pomału się zaczyna, chociaż pogoda u mnie nie całkiem sprzyja biesiadom na świeżym powietrzu. Ale mam nadzieję, już niedługo się poprawi i będziemy cieszyć  się prawdziwie letnią pogodą. A tymczasem mam dla Was przepis na pizzę z grilla elektrycznego.  Pizza na grillu węglowym lub gazowym także się sprawdzi, tyko musimy zaopatrzyć się w kamień do pizzy.

Składniki na ciasto (3 średnie pizze)

2 szklanki mąki pszennej poznańskiej

3/4 szklanki ciepłej wody

25 g świeżych drożdży

1 łyżeczka cukru

1 szczypta soli

3 łyżki oliwy z oliwek

Składniki na sos pomidorowy:

2 łyżki koncentratu pomidorowego

½ łyżeczki suszonej bazylii

czarny pieprz, świeżo mielony

Dodatkowo:

1 średniej wielkości papryka czerwona

1 średniej wielkości papryka zielona

1 średniej wielkości papryka żółta

opakowanie sera typu feta w kostkach

2-3 łyżki oliwy z oliwek extra vergine

1/2 cukinii

1/2 łyżeczki bazylii

1/2 łyżeczki oregano

sól do smaku

Wykonanie:

Do większej miski rozkruszamy świeże drożdże, dodajemy cukier i rozgniatamy widelcem do czasu otrzymania płynnej konsystencji drożdży. Wsypujemy mąkę, sól, wlewamy oliwę i ciepłą wodę. Ciasto dokładnie wyrabiamy rękę, w razie potrzeby podsypujemy trochę mąką, a następnie odstawimy na ok. 30 minut do wyrośnięcia (powinno podwoić swoją objętość).

Przygotowujemy sos. Koncentrat pomidorowy mieszamy z suszoną bazylią i pieprzem. Odstawiamy.

Papryki myjemy, przekrawamy na pół, usuwamy gniazda nasienne i kroimy w paski. Cukinię kroimy półplasterki. Warzywa wrzucamy do miski skrapiamy oliwą i przyprawimy solą, bazylią i oregano.

Na rozgrzanego grilla elektrycznego wrzucam warzywa i grilluję 3-4 minuty. Zdejmuję z grilla.

Rozgrzewamy grilla ( piekłam pizzę na grillu elektrycznym, w przypadku pieczenia pizzy na grillu węglowym najlepiej nad paleniskiem rozgrzać kamień do pizzy i na nim piec pizzę).

Ciasto wykładamy na stolnicę, dzielimy na trzy części, chwile wyrabiamy w razie potrzeby podsypując lekko ciasto mąką. Z każdego kawałka formujemy zgrabny okrąg i układamy go na grillu do czasu aż ciasto  ładnie się upiecze i zarumieni z jednej i z drugiej strony. Gotowy spód od pizzy przekładamy ją na drewnianą deskę. Smarujemy cienko koncentratem pomidorowym z przyprawami, zgrillowane wcześniej papryki i cukinię oraz kawałki sera feta. Całość skrapiamy oliwą i podajemy.

Smacznego!

Smoothie szpinakowe

Oczyszczający i orzeźwiający koktajl na bazie szpinaku, kiwi i cytryny. Idealny na poświąteczny detox 🙂

Składnik na 3-4 porcje:

2-3 garście świeżych liści szpinaku

1 duża cytryna

1 kiwi

1 banan

2-3 łyżeczki miodu z mniszka lekarskiego (można zastąpić miodem akacjowym)

2,5 szklanki wody mineralnej

Wykonanie:

Liście szpinaku myjemy pod bieżącą wodą. Kiwi i banana obieramy a następnie kroimy na mniejsze kawałki. Szpinak, kiwi i banana  wkładamy do kielicha blendera, dodajemy wyciśnięty sok z cytryny soku, miód i wlewamy odrobinę wody. Składniki miksujemy do czasu uzyskani gładkiej masy, dolewamy pozostałą wodę i ponownie miksujemy.

Smoothie przelewamy do szklanek i podajemy.

Smacznego!

Panettone

Panettone  …  babka drożdżowa pieczona w okresie Świąt Bożego Narodzenia we Włoszech … napakowana bakaliami, wysoka i puszysta! Po upieczeniu odwracana do góry dnem i wieszana na wykałaczkach, aby nie opadała, przyznam się, ze tak nie zrobiłam, przez co nie wyszła taka równa …

Składniki:

500 g mąki pszennej

12 g suchych drożdży

100 g masła lub margaryny

4 żółtka 

¾ szklanki cukru

1 ½ szklanki śmietany 18 %

sok z jednej cytryny

Dodatkowo:

100 g orzechów włoskich

50 g suszonej żurawiny

50 g rodzynek

25 g kandyzowanej skórki pomarańczowej

50 ml rumu

Wykonanie:

Dwie okrągłe formy o średnicy 18 cm wykładamy papierem do pieczenia, spód i boki. Odstawiamy.

Rodzynki zalewamy rumem. Odstawiamy.

Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy drożdże i łyżką cukru. Mieszamy. W rondlu podgrzewamy śmietanę z masłem, pozostałym cukrem i sokiem z cytryny. Do miski z mąką, cukrem i drożdżami wlewamy żółtka oraz ciepłą (nie gorącą!) śmietanę z tłuszczem, cytryną i cukrem. Składniki dokładnie wyrabiamy za pomocą drewnianej łyżki, lub miksera z końcówką haka, dodajemy bakalie i ponownie wyrabiamy. Ciasto przykrywamy ręcznikiem i odstawiamy do wyrośnięci w ciepłe miejsce na jakieś 60-120 minut. Gdy ciasto podwoi swoją objętość przekładamy je do foremek, a następnie ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. Babkę pieczemy w temperaturze 180 st. C ok. 40 minut. Po upieczeniu odstawiamy na kilka minut, aby lekko przestygła, a następnie wyjmujemy z formy. Babkę lukrujemy i dekorujemy bakaliami.

Smacznego!

Babeczki z bitą śmietaną

Babeczki makowe z bitą śmietaną … prosty, szybki i efektowny deser na świąteczny stół. Babeczki można udekorować na mnóstwo sposobów, subtelnie małymi, słodkimi koralikami niczym bombeczkami,  kolorowymi drażami, posypkami lub zrobić z nich świąteczne Rudolfy zobacz.

Składniki na 12 sztuk:

300 g mąki pszennej

2 łyżeczki proszku do pieczenie

3 łyżki maku

1 łyżeczka cukru waniliowego

180 g jogurtu naturalnego

2 duże jajka

100 g roztopionego masła

2/3 szklanki cukru

Wykonanie:

Piekarnik nastawiamy na 180 st. C (u mnie z termoobiegiem).

Formę na muffiny wykładamy papilotkami. W jednej misce mieszamy suche składnik (mąkę, mak, proszek do pieczenia i cukry). W drugiej misce łączymy płynne składniki tj. jajka, jogurt i roztopione, przestudzone masło dokładnie mieszamy za pomocą rózgi kuchennej. Następnie łączymy suche składniki z mokrymi mieszają tylko do czasu aż składniki się połączą. Ciasto nakładamy do papilotek do ok 3/4 wysokości foremki. Pieczemy ok. 20 minut w nagrzanym piekarniku.

Upieczone babeczki studzimy na kratce i podajemy z bitą śmietaną lub posypane cukrem pudrem.

Smacznego!

Test patelni Woll

Dobra patelnia w kuchni to podstawa … kto trochę więcej gotuje doskonale o tym wie. 

Na początku mojej przygody kuchennej kupowałam zwykłe patelnie z niemarkowe  uważając, że szkoda inwestować więcej pieniędzy w gary ;).  Niestety to było błędne działanie, ponieważ szybko powłoki patelni się ścierały, jedzenie zaczynało przywierać a zwykłe usmażenie jajka sadzonego stanowiło wyczyn.

Odkąd zainwestowałam w dobrą patelnią kucharzenie stało się znacznie przyjemniejsze, jedzenie wyglądało tak jak powinno a ja nie traciłam czasu na żmudne  szorowanie patelni po każdym użyciu.

Dziś chcę się podzielić z Wami moją  opinią na temat niemieckiej paleni Woll. Od ponad miesiąca testuję ją niemalże codziennie w mojej kuchni. W porównaniu do patelni, z których korzystałam do taj pory ta wymiata! Dodam przy tym, że już od dłuższego czasu nie używam niemarkowych patelni tylko uznanych producentów, które też na prawdę dobrze sobie radzą w kuchni, mimo to patelnia marki Woll na razie jest moim nr 1.

Firma Woll Cookware to niemiecka firma działająca na rynku od 1974 roku, jako pierwsza wprowadziła  i opatentowała odpinane rączki (bardzo wygodny i praktyczna patent). Przez lata działań ulepsza swoje produkty, a kilka lat temu wprowadziła nową linie patelni   Diamond’s Best, w których to powłokach zastosowała zatopione drobinki diamentu, co poskutkowało jeszcze większą odporności powłok na ścieranie. Bardzo to rozwiązanie mnie zaciekawiła dlatego też postanowiłam przetestować właśnie patelnie z serii  Diamond, a dokładnie patelnie głęboką na indukcję z odpinaną rączką i pokrywą ze szkła hartowanego.

Wybrałam patelnie średnicy 24 cm, ale w ofercie firmy Woll Cookware znajdziecie również patelnie o średnicy 28 cm. Dla mojej 4 osobowej rodziny wybrana przeze mnie  wielkość jest w zupełności wystarczająca.

Patelnia linii Diamond Lite jest przeznaczona na kuchenki indukcyjne, gazowe i elektryczne. Można ją myć w zmywarce a w dodatku ma odpinana rączkę co bardzo ułatwia przechowywanie i pieczenie potraw w piekarniku.

Zdecydowałam się również na patelnię głęboką, gdyż bardzo często przyrządzam szybkie nierzadko  jednogarnkowe dania, lecza, bigosy mięsno- warzywne, czy po prostu duszone mięsa i gulasze, a do takich dań głęboka patelnia z pokrywą jest idealna.

Patelnia jest dość ciężka, ale spokojne daje się utrzymać w dłoni. Jej dno ma grubość 10 mm dzięki czemu ciepło równomiernie się rozchodzi a dno jest odporne na bardzo wysokie temperatur (25 letnia gwarancja na równość dna!). 

Przejdźmy zatem do testów.

Na pierwszy rzut poszły jajka sadzone. Nie jest nowością, że jajka najlepiej smakują smażone na odrobinie masła, ale co zrobić, gdy ktoś jest na diecie i chce wyeliminować zbędne tłuszcze? Dlatego postanowiłam usmażyć jajko na patelni Woll bez grama tłuszczu. Efekt mnie zaskoczył bardzo pozytywnie! Jajko szybko się usmażyło i nie miałam najmniejszego problemu z jego przewróceniem na drugą stronę. Nic się do powierzchni patelni nie przykleiło, patelnia pozostała praktycznie czysta, a jajko było naprawdę smaczne!

Patelnie zdała egzamin na nieprzywieralność w 100%.

Zaraz po jajku sadzonym smażyłam jajecznicę i powiem Wam, że smażenie jajecznicy na tej patelni to czysta przyjemność. W dodatku patelnię wystarczy przetrzeć papierowym ręcznikiem i jest ponownie gotowa do użycia, co jest bardzo praktyczne  zwłaszcza przy weekendowych śniadaniach, gdzie każdy z domowników ma ochotę na coś innego na śniadanie ;).

Naleśniki. Kto ma dzieci wie, że bez takich przysmaków jak placuszki, naleśniki i racuszki się nie obędzie;). Patelnia Diamond ma wysokie ranty i raczej nie jest przeznaczona do pieczenia naleśników, ale mimo to postanowiłam ją wypróbować. Naleśniki piekłam bez grama tłuszczu. Wyszły wyśmienicie, tu znajdziecie przepis na naleśniki. Patelnie była dobrze rozgrzana, naleśniki równo się wysmażyły i nie miałam, żadnego problemu z ich przewróceniem, wręcz przeciwnie ciasto ładnie odchodziło od brzegów, a na patelni nie pozostało żadnego śladu. Piekłam już na niej także placuszki serowe bez tłuszczu i racuchy z jabłkami te już na sporej ilości oleju ( na takie od czasu do czasu sobie pozwalamy). Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku smażenie to czysta przyjemności.

Patelnia Woll Diomon dzięki wysokim rantom świetnie sprawdziła się również w codziennym przygotowaniu obiadów. Przygotowałam szybkie risotto z kurczakiem. Ryż został od poprzedniego dnia z obiadu, dlatego na patelni podsmażyłam kawałki filetu z kurczaka, poszło to bardzo szybko. Ponieważ patelnia równomiernie się nagrzewa  mięso usmażyło się równo nawet na brzegach patelni, mimo że akurat smażyłam na mniejszym palniku niż średnica patelni. Co potwierdza, że patelnia bardzo dobrze i równomiernie przewodzi ciepło. Duży plus! Do kurczaka dorzuciłam cebulkę, kawałki kiełbasy oraz przetarte pomidory i dusiłam pod przykryciem. Na sam koniec dodałam ugotowany ryż (przepis na szybkie risotto znajdziecie tutaj). Pokrywa patelni wykonana jest ze szkła hartowanego może być używana w piekarniku do 250 st. C, co też jest świetnym rozwiązaniem przy przygotowaniu potraw z piekarnika.

Patelnia idealnie sprawdziła się również do gulaszy, które często przyrządzam (przepis wkrótce) smażonego i duszonego z marchewką kurczaka.

Test na wątróbce smażonej.  Bardzo lubimy smażoną wątróbkę z cebulką, nie robiłam jej jednak często, gdyż moje patelnie mimo, że kupowane z dobrymi powłokami średnio radziły sobie z mąką, którą na koniec zawsze oddaje do wątróbki aby zebrać soki. Na szczęście z patelnia Woll nie muszę się już martwić o to, że podczas smażenia mąka przywrze do powierzchni a ja będę potem musiała ją szorować.  Na patelni Woll po zasypaniu mąką wątróbki nic nie przywarło, dno było czyste i jedzenie niemalże ślizgało się po powierzchni. Zobaczcie poniżej, a przepis na naszą ulubioną wątróbkę znajdziecie na blogu, tutaj.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak już wspominałam wcześniej moje dzieci uwielbiają wszystko co naleśnikowe, dlatego przyszedł czas na upieczenie Dutch Baby, przepis tutaj. Patelnie nagrzałam w piekarniku, dzięki systemowi ….. odpięłam rączkę, a gdy potrzebowałam już wyciągnąć rozgrzaną patelnię  z piekarnika nie stanowiło to problemu po prostu wpięłam uchwyt i bez obawy, że się oparzę wyciągnęłam patelnię. Raczka patelni Woll jest odporna na wysoką temperaturę i bez obawy można wstawiać do piekarnika, ale dzięki systemowi wygodnego odpinania nie ma takiej potrzeby. Dutch baby pięknie wyrosła i smakował cudnie. Patelnia do zapiekania potraw w piekarniku sprawdziła się zatem idealnie. Polecam ją do frittat, zapiekanych naleśników tj. clafotise , dutch baby.

Dynia smażona i podduszana z patelni. Ostatnio moje odkrycie! Zazwyczaj piekłam dynię w piekarniku, co nie ukrywam zajmuje trochę czasu i od razu najlepiej upiec większą ilość. Niedawno potrzebowałam kawałki pieczonej dyni, postanowiła ja jednak na szybko podpiec na patelni. Głęboka patelnia nadała się do tego idealnie, dynię pokroiłam na kawałki i wrzuciłam na czystą rozgrzaną patelnię bez grama tłuszczu i bez przypraw. Dynię podrumieniłam po 1-2 minuty z każdej strony, następnie przykryłam pokrywą i w kilka minut miałam pyszne mięciutkie kawałki dyni gotowe!

Podsumowanie.

Patelnia Woll Diamond skradła moje kuchenne serce za:

*Dobrą nieprzywierającą powłokę pozwalającą smażyć beztłuszczowo lub z minimalną ilością tłuszczu. Smażymy zdrowo, szybko i smacznie dzięki powłoce „nano-stick”.

*Powłokę ceramiczną tytanowo-diamentowa odporną na zarysowania i bardzo trwałą.

*Wygodne rozwiązanie z odpinaną rączką, ułatwia przechowywanie i pieczenie moich ulubionych potraw w piekarniku

*Patelnia równomiernie się nagrzewa, dobrze rozprowadza ciepło.

*Grube dno sprawia, że patelnia długo utrzymuje wysoką temperaturą.

*Patelnia jest masywna, dobrze wykonana, jest ciężka ale daje się utrzymać w dłoni.

*Patelnia posiada pokrywę szklaną, żaroodporną z możliwością używania jej w piekarniku.

*Producent daje 25 lat gwarancji na dno i 2 lata na powłokę.

Patelnię Woll Dimond szczerze Wam polecam!

Ps. Dla zainteresowanych swoją opinię zamieszczę również po roku oraz po dwóch latach użytkowania:)

Tak,jak obiecałam opinia po ponad roku użytkowania ( 05.03.2020):

Patelnie sprawdza się nadal świetnie, używam jej kilka razy w tygodniu, praktycznie ciągle stoi na kuchence. Po roku użytkowania potrawy nie przywierają, jajecznica też nie przywiera. Powierzchnia patelni nie jest może tak „śliska” jak na początku, ale nadal świetnie sobie radzi, a tak jak pisałam, dość intensywnie ją eksploatuję:).

Zapraszam!

Aniela

 

Reklama
Reklama
Archiwa